Styczniowe popołudnie, 2015 rok. Sączymy wino w knajpce przy Grand Place w Brukseli i snujemy plany na przyszłość. Ja jestem pewna, że chcę rzucić pracę, ale nie do końca wiem, co dalej. Łukasz marzy o kolejnej wyprawie rowerowej. Dodajemy 2 do 2 i powstaje niecny plan: rzucamy pracę, odkładamy pieniądze i na początku lipca wyruszamy na długą wyprawę rowerową do Portugalii.
Styczniowe popołudnie rok później. Za nami dwie wyprawy rowerowe. W maju przejechaliśmy na dwóch kółkach Podlasie i Lubelszczyznę (700 km). We wrześniu, po 3 miesiącach na siodełkach, dotarliśmy z Warszawy do Cagliari na południu Sardynii (3000 km).
Do Portugalii nie dotarliśmy. Jedziemy tam w tym roku. Wyprawa nauczyła nas, że nie zawsze trzeba sztywno trzymać się ustalonego celu. Zamiast tego cieszyliśmy się spontanicznością. Tym, że nie wiemy, dokąd zaprowadzi nas kolejny dzień. Rozmowami z ludźmi i zmienianiem tras pod wpływem ich sugestii. Życiem.
„Nie zawsze trzeba się przedzierać do samego końca. Przecież można tak wiele napotkać po drodze.” Elias Canetti
Pomyślałam, że początek roku to idealny czas na snucie planów i marzenia. Może już macie listę postanowień noworocznych. Całkiem możliwe, że jest na niej nieśmiertelna pozycja „zacząć ćwiczyć”, a obok „więcej podróżować”. Jeśli tak – co powiecie na wyprawę rowerową? A może macie taką wyprawę w planach, ale przeraża Was ogrom przygotowań i nie wiecie od czego zacząć? Postanowiliśmy podzielić się naszymi poradami. Jeśli macie do nas jakiekolwiek pytania – piszcie w komentarzach 🙂
Zaplanujcie budżet
Budżet na wyprawę zależy od wielu czynników. Zanim zaczniecie planować, odpowiedzcie sobie na te pytania:
- Ile orientacyjnie będzie trwała wyprawa?
- Ile pieniędzy musicie przeznaczyć na przygotowania (rowery, sprzęt, odzież, obuwie, ubezpieczenie)?
- Jaki standard wyprawy planujecie (noclegi w hotelach czy na polu namiotowym, jedzenie w restauracjach czy przygotowywane samodzielnie)?
- Przez jakie kraje planujecie jechać i jakie są tam koszty życia w porównaniu do Waszych możliwości? Na Europę Zachodnią musicie mieć dużo większy budżet niż na np. Bałkany.
- Czy jedziecie w szczycie sezonu? Wtedy ceny mogą być wyższe.
Do ramowego budżetu dodajcie najlepiej jeszcze 20% na nieplanowane wydatki.
My planowaliśmy jechać przez kilka dość drogich krajów (Słowenia, Włochy), ale duża część wyprawy prowadziła też przez Polskę, Słowację i Węgry. Mieliśmy trochę oszczędności, zaczęliśmy też intensywnie odkładać ok. pół roku przed wyjazdem. Naszą bazą noclegową był Couchsurfing i namioty, ale zdarzały się też noclegi w hostelach, pensjonatach, czy nawet w hotelu.
Śniadania konsumowaliśmy na ławkach pod supermarketem, czasem w trasie na łące. Obiady jedliśmy czasem w przydrożnych budkach, czasem w restauracjach, bo chcieliśmy spróbować lokalnych przysmaków. Ale znamy też takich rowerzystów, którzy taszczą w sakwie podróżną kuchenkę gazową. Wtedy na pewno jest taniej i niewykluczone, że czasem bardzo się przydaje 🙂
Sięgnijcie po lektury
Przed wyprawą byłam tak nakręcona, że chciałam przeczytać jak najwięcej relacji innych podróżników. Ostatecznie zdecydowałam się pochłonąć 3 książki, które bardzo polecam:
- 2 tomy książki „Przez świat na rowerach w dwa lata” autorstwa Magdaleny Nitkiewicz i Pawła Opaski
- „Świat na rowerze. Relacje polskich podróżników” z serii „Podróże niekonwencjonalne” wydawnictwa Bezdroża
Pierwsza seria książek to relacja z dwuletniej wyprawy rowerowej autorów, ma formę pamiętnika opisującego niemal każdy dzień podróży. Książka wciągająca, czyta się bardzo dobrze. Jest też sporo zdjęć. Druga natomiast jest zbiorem relacji z wypraw w różne zakątki Europy i świata, od Szwecji i Szwajcarii, przez Wyspy Kanaryjskie i Afrykę, aż po Syberię i Mongolię. Każda relacja jest trochę jak odrębna książka – różni się styl podróżowania autora, wypowiedzi, sposób postrzegania świata. Być może dlatego od książki nie sposób się oderwać!
Oprócz tego, że czytanie tych książek to czysta przyjemność, można tam znaleźć również dużo cennych wskazówek i zajrzeć za kulisy wyprawy rowerowej. Przekonamy się, jak wygląda codzienność rowerzysty na takiej wyprawie, jakie problemy mogą pojawić się po drodze. To też okazja do zastanowienia się, jak chcemy, by nasza wyprawa wyglądała i czy chcemy, by prysznic był luksusem czy codziennością 🙂
Skompletujcie sprzęt
Czego będziecie potrzebować? To nasza lista absolutnych must-have:
- Lekki (około 15kg) rower trekkingowy lub górski z osprzętem wysokiej jakości (w przypadku marki Shimano sugerujemy co najmniej klasę Alivio). Warto rozejrzeć się na Allegro – gdy kupuje się rowery jesienią lub wczesną wiosną, model używany można dostać za 30-40% ceny nowego. Omijajcie jednak aukcje bez zdjęć ze zbliżeniem na korby i kasety – po ich stopniu zużycia najłatwiej jest rozpoznać, w jakim stanie jest rower.
- Przedni i tylny bagażnik do montażu sakw: niezależnie od ilości bagażu, lepiej jest jechać z 4 małym sakwami, niż z całym ciężarem z tyłu – rower jest wtedy stabilniejszy.
- Nieprzemakalne sakwy rowerowe. Polecamy polską markę Crosso. Oprócz sakw na bagażnik, bardzo poręczna będzie również przednia mała sakwa na kierownicę. Będzie można w niej trzymać podręczne przedmioty.
- Namiot, który po złożeniu da się przytroczyć do bagażnika nad sakwami
- Dobre rowerowe peleryny przeciwdeszczowe (długość do kolan, krój typu ponczo) – nawet jeśli nie planujecie zasuwać w deszcz, czasem może Was złapać w najmniej odpowiednim momencie.
- Wygodne buty do jazdy. My mieliśmy po jednej parze nieprzemakalnych butów trekkingowych pod kostkę, ale większość czasu jechaliśmy w sandałach – najlepiej się sprawdzały w gorące dni. Odradzamy dedykowane obuwie rowerowe typu SPD, jako niepraktyczne na dłuższą podróż.
- Mapy (elektroniczne lub papierowe, jak najbardziej aktualne). My korzystamy z darmowej nawigacji offline OSMAND dostępnej na urządzeniach z systemem Androidem. Nasz kolega polecał także aplikację Ride with GPS, która pozwala zaplanować trasę przejazdu tak, by uniknąć większych wzniesień.
- Trochę elektroniki: przyda się power bank do ładowania baterii w komórkach czy innym sprzęcie, gdy będziecie spać na dziko. Tu nie ma co oszczędzać kupując no-name na Allegro. Te chińskie badziewia obiecują kosmiczne pojemości, w które nie ma sensu wierzyć. My zaufaliśmy marce Goal Zero, przy czym uprzedzamy, że do najtańszych nie należą. Grunt, że sprzęt spisał się idealnie i przyda się na kolejne wyprawy.
- Najprawdopodobniej będziecie korzystać z nawigacji w smartfonie, więc warto wziąć dodatkowy aparat fotograficzny – żaden telefon nie wytrzyma doby bez ładowania przy jednoczesnym robieniu zdjęć i włączonej nawigacji. Łukasz kupił także action kamerkę, żeby kręcić krótkie filmiki.
- Podstawowe narzędzia rowerowe i zapas dętek (po 2 na osobę, więcej można dokupić po drodze)
- Oświetlenie. Czasem może się tak zdarzyć, że trzeba będzie gdzieś podjechać już po zmroku i potrzebne będzie dobre światło. Na przód musicie mieć mocną latarkę z diodą CREE i pojemną baterią typu 18650. My korzystamy z latarek chińskiej marki Ultrafire. Można je kupić na Allegro, ale jak chcecie dostać tanio najnowszy model, sugerujemy dx.com albo aliexpress.com i zakup prosto z Chin.
Tutaj uwaga: LESS IS MORE. Pamiętajcie, że wszystko wieziecie w sakwach rowerowych. Wasz bagaż będzie Wam towarzyszyć na co dzień, a jadąc pod górę, będzie Wam ciążył jak nigdy dotąd.
Zacznijcie jeździć
Dobrze, jeśli macie jakąkolwiek kondycję fizyczną. My nie jesteśmy z tych, co biegają codziennie na siłownię, ale od początku marca jeździliśmy każdego dnia rowerami do pracy w obie strony. Łącznie robiliśmy około 20 km dziennie. W weekendy też zdarzały się małe wycieczki rowerowe po okolicy. Nie mówimy jednak, że przed wyprawą potrzebny jest jakiś mega trening. Przez pierwsze kilka dni tyłek i tak będzie bolał. Na taką ewentualność dobre są spodnie z tzw. wzmocnieniem w kluczowych obszarach. Ale już po tygodniu najwygodniejsze będzie zwykłe “nierowerowe” ubranie bez pieluchy 🙂
Zróbcie wyprawę na rozgrzewkę
Dwa miesiące przed planowaną długą wyprawą, wzięliśmy 10 dni wolnego i pojechaliśmy na wyprawę-rozgrzewkę – 700 km po Polsce wschodniej. Nie nadszarpnęła ona naszego budżetu ze względu na super niskie ceny w tamtym regionie. Nocowaliśmy głównie w tanich agroturystykach i u znajomych. Wiele nas ta wyprawa nauczyła. Po pierwsze – wiedzieliśmy, że fizycznie damy radę. Po drugie – że dobre, aktualne mapy to podstawa. Po trzecie – że nie warto korzystać z nieutwardzonych tras proponowanych przez Google Maps, bo wywiodły nas na mokradła. Po czwarte – że nie ma sensu przeszacowywać swoich możliwości i zakładać przejechanie 90 km, gdy wyjeżdża się po godzinie 14.00 🙂
Ustalcie ramowy plan (i bądźcie gotowi na zmiany)
Nie ustalaliśmy trasy kilometr po kilometrze i o większości rzeczy decydowaliśmy w ostatniej chwili. Wiedzieliśmy jedynie, przez które kraje chcemy jechać i które miejsca bardzo chcemy odwiedzić. Często wyglądało to tak, że podejmowaliśmy decyzję wieczór przed wyjazdem, a w możliwościach noclegowych orientowaliśmy się na miejscu (co czasem powodowało, że spaliśmy na dziko pod namiotem). Jak dokładnie musicie zaplanować wyprawę zależy od tego, czy chcecie mieć zarezerwowane noclegi w różnych punktach na trasie. Jednak wtedy wiele traci się na spontaniczności. Jest też presja związana z dotarciem na miejsce w określony dzień. Warto to przemyśleć.
Pomyślcie o noclegach
Naszą „bazą noclegową” był Couchsurfing i Warmshowers. To portale, na których podróżnicy oferują nocleg na zasadzie gościnności i wzajemności. Warmshowers to społeczność tylko dla rowerzystów na dłuższych wyprawach rowerowych. Pamiętajcie jednak, że oba te portale nie polegają na „darmowych noclegach”. To bardziej społeczność podróżników, którzy chcą sobie pomagać. Dlatego zanim sami kogoś poprosimy o nocleg, trzeba założyć tam konto, przyjmować gości u siebie i zbierać pozytywne referencje.
Czasem zdarzało się nam spać również na polach namiotowych, na dziko, w pensjonatach, hostelach, a nawet hotelu (totalnie wyjątkowa sytuacja). W wielu krajach zdarzają się też bary specjalnie dla rowerzystów, gdzie na tyłach jest mini pole namiotowe i można tam przenocować za bardzo niską cenę (my znaleźliśmy taki nad Balatonem na Węgrzech).
Spiszcie kontrakt z towarzyszem podróży
Po próbnym wyjeździe rowerowym wiedziałam, że kontrakt jest niezbędny. Warto ustalić, ile kilometrów dziennie chcecie robić – te wartości różnią się w zależności od płci 🙂 Ustalcie, czy chcecie czasem zatrzymywać się w różnych miejscach na dłużej, czy wolicie jeść w restauracjach, czy spanie pod namiotami jest OK, na co wydajecie pieniądze i przede wszystkim – jaki jest Wasz priorytet podczas tej wyprawy. Czy jest to dotarcie do celu, dobra zabawa, skosztowanie wolności, poprawa kondycji? Kontrakt to dobry pretekst do przedyskutowania swoich oczekiwań PRZED KAŻDYM WYJAZDEM. Potem pozwala oszczędzić kłótni, nieporozumień i rozczarowań.
Spakujcie się
Spakujcie do sakw wszystkie rzeczy, które uważacie za potrzebne. Jeśli chcecie, możecie skorzystać z naszej listy, na podstawie której pakowaliśmy się na 3-miesięczną wyprawę rowerową. Gotowe? Teraz zmniejszcie liczbę ubrań, kosmetyków i butów o połowę. Pamiętajcie, że w razie potrzeby wszystko można kupić w trasie. Ja wzięłam za dużo i po drodze wyrzuciłam ok. 10 kg niepotrzebnych rzeczy.
Dbajcie o lekkość
W trasie nie kupujcie niepotrzebnych rzeczy. Jeśli chcecie kupić pamiątki lub książkę – to tylko pod warunkiem, że wysyłacie je w paczce do domu na najbliższej poczcie. Nas wyprawa nauczyła minimalizmu. Kupowaliśmy tylko to, co niezbędne. Nawet gdy miałam ochotę coś poczytać – korzystałam z e-booków lub kupowałam gazetę, bo nie było mi jej żal wyrzucić do kosza. Z książką nigdy bym tego nie zrobiła.
Macie jeszcze jakieś pytania? Chętnie pomożemy. Piszcie w komentarzach 🙂