BANIALUKI

by
Ania & Luki

Szlakiem belgijskich słodkości

0
    Podziel się

    Wyjazd do Belgii to nie jest dobry pomysł dla cukrzyków i osób na diecie. Na każdym kroku czyhają słodkie pokusy. Nie ma sensu się im opierać. Dlatego wyłączyliśmy silną wolę i wpadliśmy w sidła cukrowego uzależnienia. Oto belgijskie słodkości, które nas zniewoliły.

    Po pierwsze, czekolada

    Belgia to królestwo czekolady. Produkuje się jej tutaj ponad 200 000 ton rocznie! Najbardziej znane są belgijskie pralinki, które stworzył Jean Neuhaus ponad 100 lat temu. Jego legendarna firma istnieje do dziś i miażdży swoimi cenami przeciętnego zjadacza czekolady. Za małe pudełko pralinek zapłacimy tam nawet 20 euro! Na każdym kroku znajdziemy też czekoladziarnie Godivy, Wittamera i Leonidasa. Ten ostatni akurat jest bardziej łaskawy dla naszego portfela. Nasi belgijscy eksperci, Ania i Paul, polecają też Marcoliniego, który kusi różanymi makaronikami i glazurowanymi kasztanami. Pycha! Warto też zaopatrzeć się w czekolady w tabliczkach. Jest w czym wybierać! My wydaliśmy fortunę na czekolady belgijskiej marki Dolfin z lawendą, japońską zieloną herbatą, Earl Grey i belgijskimi specjałami: Speculoos, Babelutte i Cuberdon (więcej o nich za chwilkę). Na czekoladowych freaków w Brukseli czeka Muzeum Kakao i Czekolady, gdzie można poznać tajniki powstawania smakołyku i zobaczyć czekoladowe rzeźby.

    Belgijskie czekolady marki Dolfin

    Krem ciasteczkowy Speculoos

    Na bazie przepysznych korzennych ciasteczek Speculoos powstał istny siódmy cud Belgii, czyli ciasteczkowy krem do smarowania pieczywa. Totalny hit! Zagrożenie dla każdej diety, sama go przed sobą muszę chować, bo inaczej zjadłabym łyżeczką w jeden wieczór. Polecam wziąć więcej niż jeden słoiczek – nie pożałujecie. Praktyczny tip dla każdego, kto leci do Brukseli tylko z podręcznym bagażem – nie można przewozić w nim Speculoos (tak jak i Nutelli, co za idiotyczna zasada). Na szczęście nie dotyczy to Speculoosa kupionego na lotnisku 🙂

    Cuberdon

    belgijskie słodkościMałe stożkowe smakołyki, które wyglądają trochę jak czapeczka skrzata, potrafią naprawdę uzależnić. To coś w rodzaju żelków z płynnym nadzieniem w środku. Oryginalne cuberdon mają fioletowy kolor i malinowo-jeżynowy smak, ale można też znaleźć te słodkości w innych kolorach. Podobno cuberdon można przechowywać jedynie 3 tygodnie – po tym czasie nadzienie zaczyna się krystalizować.

    Babelutte

    Babelutte to pyszne belgijskie krówki z dodatkiem miodu. Przysmak wywodzi się z XIX-wiecznej Flandrii. Nazwa „babelutte” pochodzi podobno od flamandzkich słów „babbelen” (gawędzić) i „uit” (skończyć), co oznacza, że z babelutte w buzi każda pogawędka dobiega końca. Mordoklejki są po prostu bardzo absorbujące.

    Kanapki z czekoladą

    Nie jest zaskoczeniem, że Belgowie, jako miłośnicy słodkości, preferują śniadania na słodko: bułeczki z rodzynkami, cynamonem czy karmelem, a także croissanty z dżemem. Nawet gdy robią sobie kanapkę, musi się na niej znaleźć miejsce dla czekolady. Tutaj na ratunek przychodzi kolejny specjał: czekoladowa posypka Kwatta, z gorzkiej albo mlecznej czekolady. Wystarczy przeciąć na pół chrupiącą kajzerkę, którą Belgowie nazywają „pistolet”, posmarować ją masłem i posypać obficie czekoladowymi wiórkami. Voilá!

    źródło zdjęć: materiały własne

    Ania Charytoniuk (wpisy: 65)

    Kocham podróże, nowe smaki i gry planszowe. Ostatnio przekonałam się do wypraw rowerowych i slow travel. W wolnych chwilach czytam kilka książek naraz, uczę się hiszpańskiego i portugalskiego i oprowadzam Couchsurferów po warszawskiej Pradze.


    
    ×
    Śledź nasze wpisy na FacebookuZapisz się na nasz NewsletterSubskrybuj nasz kanał RSS