
Nasza przeprawa z południowej Słowacji do Miszkolca to droga przez mękę. Na trasie same cygańskie wsie, kompletny brak sklepów, przemysłowe miasta i ogromny głód. Przekonaliśmy się też, jak to jest pedałować nocą po autostradzie.

Na południe od Koszyc znajduje się niewielkie jezioro o krystalicznie czystej wodzie. Na dodatek zupełnie niewyeksploatowane turystycznie. Spotkaliśmy tam zaledwie garstkę osób z pobliskiej wsi na spacerze z psami. Postanowiliśmy rozbić tam namiot i to była jedna z lepszych noclegowych decyzji na całej wyprawie!