Jeśli ktoś tak jak my wyrusza na trzymiesięczną wyprawę rowerową przez pół Europy, w dodatku pod namiot, wszystkie sekrety pakowania musi mieć w małym paluszku. Kilkanaście kilogramów ubrań, butów i kosmetyków trzeba poupychać do sakw, które mają ograniczoną pojemność i nieskończoną ilość różnej wielkości kieszeni i zakamarków. A potem dobrze byłoby się w tym wszystkim odnaleźć i nie marnować codziennie cennych minut na poszukiwanie koszulki do spania czy szczoteczki do zębów.
Ale powiedzmy, że nie każdy jeździ na tak ekstremalne wyprawy i raczej w planach macie coś dużo krótszego, nawet niekoniecznie wyjazd pod namiot tylko powiedzmy 2 tygodnie w Hiszpanii u znajomych. Tak czy inaczej, zwykle na myśl o pakowaniu dostajemy białej gorączki. Ja też kiedyś odkładałam to na ostatnią chwilę, a potem robiłam nerwowe rundki po domu nie wiedząc, co już spakowałam i panikując, że na pewno czegoś zapomnę.
Na tę ostatnią przypadłość już od dawna mam rozwiązanie – listy rzeczy do spakowania. Mam przyszykowanych kilka list na różne okazje, np. wyjazd weekendowy, wyjazd pod namiot, delegacja, 2-tygodniowe wakacje w ciepłym kraju itp. Ostatnio do tego grona dołączyła nowa lista z kategorii level hard, czyli 3-miesięczna wyprawa rowerowa po Europie z namiotem.
Baza każdej z tych list jest podobna, więc się nią z Wami podzielę. Na każde wakacje trzeba przecież zabrać ubrania, buty dostosowane do rodzaju wyjazdu i aktywności, kosmetyki, apteczkę podróżną i dokumenty. Nad stworzeniem listy i dokupowaniem rzeczy, których w danej chwili nie mam, na przykład kremu do opalania lub jakiegoś specyfiku z apteki, zwykle siadam już kilka dni przed wyjazdem. Dzięki temu mam czas podświadomie pomyśleć, co będzie potrzebne i dodać to do listy.
Nie twierdzę, że jestem przygotowana na każdą okazję. Na wyprawie rowerowej codziennie wiozę siłą swoich mięśni sakwę, która waży kilkanaście kilogramów, więc zdecydowanie wyznaję zasadę, że mniej znaczy więcej. Z drugiej strony nie jestem gotowa do podróżowania w jednej koszuli i boso jak Wojciech Cejrowski. Nie biorę też ze sobą całego asortymentu apteki. Wychodzę z założenia, że większość rzeczy będę mogła dokupić na miejscu w razie potrzeby.
Kiedy już listy są gotowe, gromadzę w jednym miejscu wszystkie rzeczy do spakowania i zaczynam myśleć, jak je mądrze rozłożyć w torbie podróżnej lub sakwach. W przypadku sakw sprawa jest o tyle trudniejsza, że fajnie byłoby móc w miarę szybko i sprawnie odnaleźć wybraną rzecz w jednej z kilkunastu kieszeni. Dlatego na ten wyjazd rozrysowałam sobie również mapkę sakw, w której opisałam, co włożyłam do każdej z kieszonek. Ponieważ rzeczy powkładałam do plastikowych toreb (aby się nie przemoczyły w razie deszczu) dodatkowo opisałam na mapce, w jakiej torbie co się znajduje. Mam nadzieję, że oszczędzi mi to sporo czasu każdego ranka J Wszystkie ciuchy mam pozwijane w zbite rolki – zajmują dużo mniej miejsca.
Kolejny fajny pomysł z listą do pakowania to kodowanie kolorami. Ustaliłam sobie legendę, że na zielono zaznaczam rzeczy, które już spakowałam – dzięki temu nie zastanawiam się 10 razy, czy dany przedmiot już jest w torbie, czy jeszcze nie. Na żółto zaznaczam rzeczy, których jeszcze nie mam, a muszę dokupić. Na niebiesko zaznaczam to, co trzeba wziąć, ale nie biorę tego ja lecz mój towarzysz podróży. Dzięki temu przed wyjazdem mogę się szybko z nim upewnić, czy spakował np. power bank, czyli przenośną stację zasilania dla naszych telefonów. No i tworzę też listę rzeczy do spakowania rano – zwykle są tam wszystkie artykuły, których używamy jeszcze tuż przed wyjazdem. Rano dopakowujemy też przekąski na drogę i komputery.
Mój szablon listy do pakowania można pobrać TUTAJ.
Mam nadzieję, że będzie dobrą bazą również dla Waszych wyjazdów 🙂 A jeśli macie jakieś sekrety pakowania, którymi chcecie się podzielić, chętnie posłucham!