BANIALUKI

by
Ania & Luki

Wielkie gotowanie w Puli!

0
Podziel się

Pula arenaPulę zdecydowanie zapamiętam jako jedno z najlepszych doświadczeń Couchsurfingowych na naszej trasie! Gdy Łukasz dał mi znać, że przyjmie nas miłośniczka kotów, nie mogłam się doczekać, by wyściskać miękkie, kocie futerko. Wiem, że brzmię jak stara wariatka, ale umieram z tęsknoty za naszym Rudzisławem i chyba niedługo szukając hostów na Couchsurfingu będę wpisywać „cat” jako słowo kluczowe 🙂

Kochany Fredo

Schronienie na dwie noce znaleźliśmy u Idelle, która była tak cudowna, że oddała nam swoją sypialnię z wielkim łóżkiem. Po kilku nocach na dziko zapomniałam, że można tak się wyspać! Kociak Idelle nazywa się Fred i jest rudym słodziakiem, od którego trudno się było odkleić. Mimo wszystko postanowiliśmy wyruszyć wieczorem na miasto, a Idelle pokazała nam najciekawsze miejsca i zabrała do swojej ulubionej lodziarni, która serwuje lody także dla psów 🙂

Lody też dla psów

To chyba jedyny lokal, jakiemu Idelle może zaufać. Gdy spytaliśmy ją o dobrą knajpkę z rybami na obiad, stwierdziła, że żadnej nie można uwierzyć. Po pierwsze, skąd możemy mieć pewność, że rybka będzie dobra? Można poprosić kelnera, by pokazał nam rybę przed przyrządzeniem. Idelle może się założyć, że przyniesie nam wówczas rybę na półmisku pięknie przyozdobioną warzywami, oczywiście zakrywającymi oczy. A to właśnie po oczach można stwierdzić, czy rybka jest świeża. A my, kompletni laicy, pewnie byśmy się na te warzywa nabrali.

Pula_ArenaPostanowiliśmy, że następnego dnia na kolację przyrządzimy rybki sami. Idelle zaoferowała, że z samego rana pójdzie na targ rybny i wybierze najlepsze sardynki. Kilka wskazówek od Idelle, jak poznać, że rybki są świeże:

– nie mają przekrwionych ani matowych oczu

– oczy powinny być lśniące

– gdy kładziemy rybkę na grillu, jej ogonek powinien się podnieść. Im wyżej się podniesie, tym jest świeższa

Będziemy teraz mądrymi konsumentami rybek, którzy na każdym kroku chwalą się swoją ekspercką wiedzą 🙂 Już następnego dnia rano usłyszałam opowieści amerykańskich turystów, jak to byli w Puli w restauracji i kelner przyniósł im na półmisku rybę ozdobioną pięknie warzywami! Oni byli zachwyceni, ja uśmiechnęłam się z politowaniem. Cóż, nie każdy miał okazję przebywać z ekspertem!

Sardynki

Zakupy spożywcze dawno nie sprawiły mi takiej radości. Tym razem, zamiast jak codziennie kupować bułkę, serek, mrożoną herbatę i jakiś jogurt, mogliśmy zrobić prawdziwe zakupy, bo czekało nas wielkie gotowanie! Do rybki postanowiliśmy zrobić warzywne frytki według przepisu Basi Górskiej z Mamo zrób to SAMo, więc wybraliśmy się na targ po marchewki, pietruszkę i seler. A deser? Najpierw chciałam zrobić blok czekoladowy, ale nie można było nigdzie znaleźć mleka w proszku w opakowaniu mniejszym niż kilogramowe! Dodatkowo w zabójczej cenie ok. 35 złotych! Odpuściłam i zdecydowałam się na mus czekoladowy z jeżynami!

Frytki warzywne

Obładowani nieśliśmy tobołki do domu Idelle i nie mogliśmy się doczekać wieczornej kolacji! Łukasz zawzięcie obierał i kroił warzywka w słupki, Idelle szykowała sardynki pod bacznym okiem Freda (któremu dostało się kilka kawałków świeżej rybki), a ja szykowałam lemoniadę z cytryną, pomarańczami i miętą oraz jogurtowy mus z czekoladą. Nie wstawaliśmy od stołu przez kilka godzin, jak na prawdziwych biesiadników przystało. Deser zjedliśmy już resztkami sił i naprawdę żałuję, że człowiek nie ma dwóch oddzielnych żołądków na obiady i desery…

Fredo gotowy do uczty

Dla zainteresowanych podaję przepis na najprostszy na świecie deser czekoladowy z jogurtem greckim i owocami. Porcja dla 3 osób.

Składniki: 450 g jogurtu greckiego, 1 duża tabliczka gorzkiej czekolady (najlepiej minimum 50% kakao), 150 g owoców (najbardziej pasują borówki, jeżyny, porzeczki lub truskawki)

Przygotowanie: Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej a następnie łyżką mieszamy z jogurtem greckim. Przekładamy do miseczek i dekorujemy owocami. Prawda, że proste?

Mus czekoladowy

Ania Charytoniuk (wpisy: 65)

Kocham podróże, nowe smaki i gry planszowe. Ostatnio przekonałam się do wypraw rowerowych i slow travel. W wolnych chwilach czytam kilka książek naraz, uczę się hiszpańskiego i portugalskiego i oprowadzam Couchsurferów po warszawskiej Pradze.



×
Śledź nasze wpisy na FacebookuZapisz się na nasz NewsletterSubskrybuj nasz kanał RSS